17 maja 2024
Sprzęt Hi-Fi 8 września 2022

Recenzja niemal bezprzewodowego zestawu słuchawkowego HyperX Cloud Mix

Widzieliście już w tytule słowo "prawie". Dlaczego prawie bezprzewodowo? Faktem jest, że Kingston pozycjonował HyperX Cloud Mix jako model przewodowy, mimo że posiada Bluetooth i mikrofon. Innymi słowy, to najbardziej bezprzewodowe słuchawki jakie istnieją. Producent kładzie jednak nacisk na połączenie przewodowe, w którym będziemy mieli dostęp do wszystkich uroków Hi Res i lepszego mikrofonu.

Dzięki temu po graniu lub słuchaniu muzyki w domu, łącząc się przewodowo, można przełączyć się na Bluetooth, słuchać muzyki lub grać w podróży ze smartfona lub Nintendo Switch.

Wszystko, co jest do tego potrzebne, znajduje się w zestawie. I właśnie od tego zaczniemy.

Wiązka to .

Jeśli miałeś wcześniej inne słuchawki HyperX, pakiet Cloud Mix będzie Ci znany. Jest tam przewodowy kabel połączeniowy, a na nim mechaniczny włącznik mikrofonu i pokrętło regulacji głośności. Jest też przedłużacz, aka splitter, do podłączenia do komputera z osobnymi portami dla audio i mikrofonu.

Skoro mamy słuchawki z wbudowanym akumulatorem, to jest też microUSB do ładowania. Kingston, niestety, zapomniał o Type-C.

I wreszcie w pudełku znajdziemy wyjmowany mikrofon do połączenia przewodowego. Tak, tylko dla przewodowych, bo dla bezprzewodowych jest wbudowany mikrofon.

O sakiewce, jak sądzę, nie musimy mówić ani słowa. Jest to zwykła torba z materiału. Eh, Kingston kiedyś robił lepsze sprawy.

Projektowanie, materiały

Patrząc na Cloud Mix rozumiecie, że projektanci Kingston po prostu wzięli Cloud Alpha, zmniejszyli je, zmienili kolorystykę, lekko uprościli wygląd opaski i voila. To jest właśnie przepis na nowe słuchawki.

W konstrukcji Mix nie ma nic szczególnie nowego, wszystko to widzieliśmy już wcześniej i to nie tylko w słuchawkach HyperX. Na szczęście zmiany nie dotknęły jakości budowy. Bierzesz go w ręce i wiesz, za co płacisz pieniądze. Wszystko jest idealnie zmontowane, nie ma żadnych luzów. Miseczki mają na brzegu plastik, a metal je pokrywa.

W zasadzie dopóki patrzę na te słuchawki rozumiem, że przydałoby się im trochę czerwieni. Jakieś podświetlenie nie byłoby nie na miejscu. Ogólnie wszystko jest dość niedopowiedziane i dyskretne, ale wysokiej jakości.

Możliwości bezprzewodowe

Zwróćcie teraz uwagę na te wszystkie guziki, które stanowią kropkę na skorupach obu misek. Wszystkie są specjalnie do łączności bezprzewodowej. Wszystko jest standardowe dla większości słuchawek bezprzewodowych, z którymi mieliśmy okazję się zapoznać. Po prawej stronie znajduje się przycisk zasilania, nad nim regulacja głośności, a na lewym kubku przycisk wielofunkcyjny do sterowania odtwarzaniem. Ponownie - nie działają po połączeniu przewodem.

Przy okazji zauważyłem bardzo ciekawą kwestię. Cloud Mix nie posiada wsparcia dla Apt-X. Co prawda przy połączeniu przez Bluetooth mój smartfon Xiaomi Mi Mix 2s rozpoznał wsparcie dla tego kodeka, co jest dość dziwne i wcześniej smartfon nie mylił się w tej kwestii. Oficjalnie tylko SBC i AAC tutaj.

No i kończąc na możliwościach bezprzewodowych, powiem, że mikrofon w tym trybie jest całkiem niezły, ale tylko tak długo, jak długo panuje cisza. No i proszę.

Dźwięk przez kabel

Jak już wspomniałem Kingston pozycjonuje te słuchawki również do słuchania muzyki, czego wymownym dowodem jest etykieta Hi-Res na pudełku oraz deklarowane pasmo przenoszenia od 10Hz do 40kHz. Do testów słuchawek miałem swój standardowy zestaw - ASUS Essence One MKII oraz Mi Mix 2s od Xiaomi.

Co mogę powiedzieć... Detalizacja jest oczywiście bardzo dobra, przejrzystość na blatach jest doskonała. Jednak basu jest trochę za dużo i jest lekkie wrażenie brzmienia "z beczki". Bas lekko przytłumia średnicę. Może to wina nieco mniejszej średnicy przetworników, ale w porównaniu z Cloud Alpha, w Mixie czuć nieco mniej szeroką scenę i nieco bardziej beczkowaty bas.

Ale detale są tu na pewno na innym, wyższym poziomie jakościowym, którego wcześniej w słuchawkach HyperX nie było. Cud jednak się nie zdarzył, a Mix to słuchawki gamingowe i nawet certyfikat Hi-Res nie jest gwarancją zrównoważonego brzmienia, co pokazała praktyka.