17 maja 2024
Sprzęt Hi-Fi 26 sierpnia 2022

Muzyka 220 volt. Przegląd urządzenia iBasso DX220

iBasso są jednym z niewielu producentów, którzy wiedzą, jak stworzyć wysokiej jakości dźwięk, pamiętając jednocześnie o designie i funkcjonalności urządzenia. Ich odtwarzacz DX200 był i jest poważnym graczem w przedziale cenowym poniżej 1k$ (staranie postrzeganym przez niektórych jako 'mid-range', ale nie mówmy o nim źle), a przecież świat nie stoi w miejscu. iBasso zawsze miało trzeźwe podejście do cen i generalnie jest adekwatne do opinii, więc nowy top nie jest wyjątkiem - DX220, jego cena jest mniej więcej taka sama jak 200k, a jednocześnie uwzględniono uwagi użytkowników.

Niewielki wzrost liczb wskazuje na równie niewielki rozwój. Ale czy tak jest? Wydawać by się mogło, po co wchodzić sobie do gardła i wypuszczać nowy model w tej samej cenie, skoro poprzedni jest nadal dobry? Odpowiedź może wydawać się banalna, ale po pierwsze 220 zastępuje 200 (jest wycofywany), a po drugie jest to uzasadniony rozwój. Bądźmy szczerzy - należało się tego spodziewać. Najpierw były limitowane edycje 200ki, które poza wartością kolekcjonerską (czy są tacy kolekcjonerzy, naprawdę?) były pewnymi badaniami możliwości audio, bo różniły się nie tylko innym materiałem obudowy, potem przyszedł DX150, który brzmiał jak uproszczona wersja topu, ale oferował pewne usprawnienia w funkcjach użytkowych, następnie DX120 z poprawioną wydajnością Mango... A góra powinna być lepsza, prawda?

A DX220 naprawdę się poprawił - przy niemal tych samych wymiarach (właściwie to nawet jest nieco mniejszy - dzięki przeprojektowaniu 220 prawie stracił "panel sterowania" - i stracił parę milimetrów na długości i szerokości, a wyświetlacz nie wystaje ponad obudowę, więc odtwarzacz zrobił się nieco cieńszy), ekran zrobił się większy i "fullHDyster", a ramka wokół niego jest odpowiednio mniejsza, teraz zajmuje niemal cały przedni panel. Nawet biorąc pod uwagę modę na bezramkowe telefony, wygląda to naprawdę imponująco. Urządzenie uwzględnia narzekania na boczne przyciski sterujące, teraz w ustawieniach każdy może wybrać czy przycisk góra/dół ma być "następny" czy "poprzedni", choć i one są zatopione w korpusie - czuć je przez etui, ale przez etui i kieszeń dżinsów - już nie tak pewnie. Ze względu na unowocześniony design trzeba było unowocześnić etui, teraz lepiej przylega do odtwarzacza, a co za tym idzie łatwiej je umieścić w kieszeni - choć jego nowy kolor dla mnie niezbyt współgra z kolorem i designem urządzenia.

Odtwarzacz jest przyjemny i wygodny w obsłudze, w porównaniu z 200ką zwraca uwagę, nieco nowocześniejszy i przyjemniejszy design - dotyczy to nie tylko wyglądu, ale i oprogramowania - tryb Android i Mango jest teraz bardziej responsywny i przemyślany. Osobiście odnotowałem to jako miły plus dla mnie - na 200 wszystko było zauważalnie bardziej lakoniczne i mniej logiczne w przypadku Mango. 220 posiada nawet aktualizację oprogramowania - teraz nie potrzebujesz do tego komputera. Twierdził wsparcie dla MQA i Bluetooth 5.0, a także dodał możliwość ominięcia resamplera dla wyjścia audio przez dowolną aplikację, co będzie miłym bonusem dla tych, którzy (jak ja) nie chce poprzestać na standardowym odtwarzaczu Mango, mając pod ręką Androida 8 i 4 GB RAM (tak, jego głośność również wzrosła). Czas pracy na baterii jest wciąż na tym samym poziomie co u poprzednika, ale nowy top został wyposażony w technologię QuickCharge - godzinny odtwarzacz zbiera około 70% ładunku (naprawdę pomaga, gdy zapomnieliśmy naładować, a znajdujemy to dopiero rano), a dla ratowania dodano kolejny niższy poziom wzmocnienia (w sumie 3), i poziom szumu został obniżony, co powinno ucieszyć posiadaczy wrażliwych słuchawek (w zasadzie nawet na teraz-nie-topowym DX200 z wrażliwymi Campfire Audio Andromeda szumu nie było, ale oczywiście te słuchawki nie są granicą czułości). Generalnie aktualizacje dotknęły prawie wszystkiego - wszystko w tym samym stylu (oczywiście zmienił się druk) zostało tylko pudło - ale mało kto się nim przejmuje.

Najważniejsze, że są zmiany w brzmieniu. Więc porozmawiajmy o tym. W 200-tce w sercu odtwarzacza odpowiadały za to USB XMOS i ESS Sabre 9028 - w nowym odtwarzaczu ich towarzystwo uzupełniły dwa master oscylatory (w sumie zrobiło się ich pięć).

Na początek chciałbym zauważyć, że pod wieloma względami bohater zachował względne podobieństwo do młodszego brata - to samo techniczne i szczegółowe brzmienie ze znakomitą pracą wszystkich częstotliwości, ale tym razem nieco mniej krytyczne wobec jakości nagrania i nieco bardziej emocjonalne. Nie chodzi o żadne podbarwienia czy akcenty - zmiany dotyczą żywości, naturalności i żywiołowości dźwięku.

Oczywiście dużą część charakteru wyznaczają wymienne moduły wzmacniaczy - są one kompatybilne z DX200 i DX150. Stock Amp1 został przerobiony w oparciu o doświadczenia DX200Ti, dostał odpowiedni indeks mk II, a i tak, mimo tych samych DACów, jest różnica nie tylko w brzmieniu stockowych jednostek, ale i samych odtwarzaczy. Czasem jest to bardziej zauważalne, przy innych modułach różnice są na poziomie pcheł, ale występują. Do oceny brzmienia odtwarzacza wykorzystano moduły wzmacniające amp1, amp1 mk II, amp4s, amp8, słuchawki Campfire Audio Andromeda, Dita the Answer (Truth edition balanced gold), Unique Melody ME. 1, a także wspomniany iBasso DX200 jako odtwarzacz porównawczy.

Najbardziej widoczne zmiany zachodzą w obszarze basu - bas stał się nieco bardziej masywny, solidny i masywny - wciąż daleko mu do tłustej klapy zapasu, ale jeśli 200-tka nachylała się od konwencjonalnej neutralności w kierunku analityczności (dla jasności oszacujemy ją z grubsza na -5), to 220-tka praktycznie zmierza do zera (mniej więcej -1), czyniąc brzmienie mniej bezstronnym i bezwzględnym. Oczywiście nie ma problemów z kontrolą, głębokością i rozwojem zasięgu. Zwiększona naturalność i ciężar jest wspierany przez zachowaną drobną szczegółowość, instrumenty mają dobre ciało, artykulację, fakturę i wielkość, są dobrze zlokalizowane w przestrzeni, słychać różne techniki gry, w zależności od nagrania bas może być i otulający, i sprężysty, i niemal kamienny, może zarówno dyskretnie tworzyć podkład, jak i masować uszy, jeśli tak jest w nagraniu zapisane, ale nie dodaje nic od siebie.

Średnica jest bardzo dobrze artykułowana, naturalna, nieco bardziej dociążona i wyrazista niż w 200, szczegółowość i faktura są wciąż na wysokim poziomie, ale gdyby DX200 (zwłaszcza na amp1) podał je takie, jakie są, ze wszystkimi ich zaletami i wadami, znakomitą lokalizacją instrumentów czy kulisami wokalistyki, jeśli rzeczywiście tak jest napisane, 220 lekko przesuniętych akcentów w stronę słuchacza, od mikroszczegółów do ogólnego obrazu (podkreślam, Mówię o lekkim przesunięciu akcentów, nie o całkowitej zmianie wysokości dźwięku na makro, odtwarzacz to wciąż ten sam król detalu), w konsekwencji czego MF stał się nieco bliższy - z jednej strony nieco mniej krytyczny dla nagrania, z drugiej - nieco bardziej emocjonalny i bardziej typowy pod względem MF do innych częstotliwości - choć znów nie chodzi o akcentowanie zakresu, a jedynie o zmianę w stosunku do teraz już młodszego brata.

Góra jest bardziej naturalna, warstwowa, ważka i żywa, jest więcej powietrza między instrumentami, ale góra o dziwo nie jest wygładzona w jednym grzebieniu i staje się monotonna. W dostawie można rozpoznać tę samą markową szczegółowość, doskonałą kontrolę, nienaganny atak i tłumienie, które otrzymujemy w 200, ale też trochę lepiej.

Scena w bezpośrednim porównaniu jest nieco mniejsza, ale jej krawędzie wciąż są nierozróżnialne i nie naciskają na słuchacza; stała się głębsza, a co za tym idzie - lepszy wolumen i separacja planów. Pozycjonowanie instrumentów nadal jest nienaganne, ale generalnie oczywiście wszystko nadal w dużym stopniu zależy od nagrania, modułu wzmocnienia i słuchawek. Mogę jednak powiedzieć, że podoba mi się również sposób, w jaki odtwarzacz radzi sobie z kiepskimi nagraniami, mam na myśli nie do końca dobrej jakości licki czy dema - one naprawdę ożywają i ujawniają się w pełnej krasie, o ile płyta nie jest zupełnie beznadziejna.

Zmieniła się też dynamika, w serii uderzeń każde jest pięknie zarysowane, nie stają się monotonne, no i oczywiście na nagraniach na żywo w momentach efekt jest naprawdę zawrotny.