17 maja 2024
Sprzęt Hi-Fi 19 lipca 2022

Recenzja Astell&Kern Diana. Czy księżniczka jest aż tak dobra?

Nie ma chyba osoby, która nie słyszałaby czegoś o koreańskiej firmie Astell&Kern. Od dawna cieszą się one opinią segmentu premium, jeśli chodzi o przenośny dźwięk. W ich składzie jest wystarczająco dużo graczy, ale co z słuchawkami? Koreańczycy rozsądnie uznali, że jeśli nie potrafisz czegoś zrobić sam, zamów to u kogoś, kto potrafi. Będąc firmą pierwszego legionu i do współpracy wybiera się producentów pierwszej wielkości. Współpraca AK z JH sięga daleko wstecz, a bohater dzisiejszej recenzji wyszedł spod skrzydeł firmy, a nazywa się Diana. Podobnie jak Huragany, Jerry Harvey postanowił nadać swym słuchawkom żeńskie imiona, ale w uzasadnieniu nazwał linię The Siren Series. Dla tych, którym tak jak mnie nazwa nic nie mówi, trzeba spojrzeć na specyfikację. I co mówią, że czeka nas armatura z trzema sterownikami. No, jak to w trójce kierowców. Dwa i pół, bo tweetery są na łasce jednego przetwornika, a za bas i średnicę odpowiada sparowany radiator. Ale oczywiście zwyczajowo liczy się sparowany przetwornik jako 2, więc razem 3 przetworniki około 18 ohm. Mało tego, poza tym słuchawki są dość czułe, ale na ich korzyść przemawia fakt, że nie zbierają hałasu zewsząd.

Generalnie nie jedno opakowanie może obejść się bez osłony przeciwkurzowej, bo na czymś trzeba wydrukować charakterystykę, więc jest ona obecna i tutaj. W środku znajduje się czarne pudełko (dlaczego jest czarne? Nie, lubię czarny, ale z ciekawości już czekam, aż będzie zielony, niebieski lub żółty) z otwieranymi drzwiami. Brak magnesów, neodym musi być oszczędzany. W środku znajdziemy same słuchawki na piankowej tacce, z jedną parą nauszników już przymocowaną i podłączonym kablem. Wyjmując słuchawki, a następnie tackę, znajdujemy najfajniejsze etui Van Nuys z wytłoczonym logo AK. A jeśli nie zachwyca was kurtka, kabel i etui na słuchawki, to po etui nie ma wątpliwości, to jest premium jak najbardziej. Owszem, można powiedzieć, że etui nie jest twarde i mało praktyczne, ale mimo wszystko jest bardzo jakościowo wykonane i wygląda efektownie, a od drobnych nieszczęść Twoje słuchawki też jest w stanie całkiem nieźle ochronić.

W zestawie były tylko 3 pary wkładek, jedna z nich jest już założona na słuchawki. I może słusznie. Ten, kogo stać na te słuchawki, może sobie kupić co tylko zechce. Ale generalnie każdy szanujący się audiofil powinien mieć pudełko z poduszkami na uszy, zresztą na zlotach mierzą z nimi.

Kabel zestawu jest zrobiony zmiennie, jest zrównoważony, z wystarczająco masywnym złączem prostym, aż do rozgałęźnika kwadratowy oplot ścisły, po zwykłym krzyżaku, izolacja jest czarna nieprzezroczysta, ma jakiś efekt miękkości w dotyku i uniemożliwia wszelkie próby mikrofonowania. Długość jest odpowiednia do noszenia zauszników, dość duży trójkątny rozgałęziacz z wytłoczonym logo AK trochę przeszkadza, a opaska do kabli nie poprawia długości z jednego prostego powodu - nie ma jej. Drutowce są obecne, więc można je wygiąć do woli. Grubość i waga kabla pozwala korzystać z niego bez większego dyskomfortu, choć ze względu na grubość nie można go nazwać wzorem ergonomii. Według producenta jest to hybryda, wykorzystująca czyste srebro 4N i miedź 7N OOC.

Obudowa słuchawek ma opływowy kształt, jest w całości metalowa, jej zewnętrzna część pomalowana jest na czerwono (lub czarno) z wystającymi polerowanymi logotypami AK i JH odpowiednio na lewym i prawym uchu. Zgrabne linie dobrze współgrają z kolorem słuchawek, a Diana na żywo wygląda naprawdę fajnie. Wnętrze słuchawki jest dopieszczone, gładkie, ergonomia jest przemyślana i nie ma żadnego dyskomfortu podczas noszenia. Jest tam dość głęboki otwór, na którego dnie widać śrubkę mocującą idealnie dopasowane połówki słuchawki.

Tuba dźwiękowa jest dość szeroka i długa, przypomina mi coś z lufy karabinu, ale może mam coś nie tak z moją tablicą skojarzeń. Zresztą polerowana powierzchnia jest pozbawiona zaczepów dla dysz, więc mają być założone na całej długości.

Tuba akustyczna ma w środku 2 otwory (producent stosuje nawet osobne metalowe komory dla każdego przetwornika, aby zapobiec niepożądanym rezonansom, technologia ta nazywa się freqphase), ale są one zatopione głęboko i mam wrażenie, że celowo zwiększono w ten sposób długość tuby akustycznej. Ale może to tylko podstęp, oczywiście. Cechą szczególną są dwupinowe złącza 0,78, które przewidziano do wymiany kabli, ale dla większej kompaktowości zdecydowano się je obrócić o 90°, więc nie każdy kabel będzie pasował do słuchawek, mimo standardu. Jeśli ma domyślne bTE lub złącze kątowe, to alas.

Po wybraniu kabla i przystawek czas podłączyć słuchawki do odtwarzacza i zacząć doświadczać dźwięku.

Producent pozycjonuje te słuchawki jako monitorowe, ale mówiąc szczerze, można nimi monitorować tylko dość proste nagrania. Dlaczego? Po pierwsze, akustyczne lub nieskomplikowane nagrania instrumentalne brzmią wystarczająco dobrze, spektakularnie, zachowując zdrowy balans emocji. Średnie i wysokie tony słuchawek są bardzo dobre. Jeśli jednak przejdziemy z iluzorycznego świata z powrotem do prawdziwej biblioteki gramofonowej, to już nie jest tak gładko. Mówiąc wprost, słuchawki wyglądają lepiej niż brzmią.

Głośniki niskotonowe są wysunięte, ale nie rekordowo, akcentowane od najniższego (na tyle, na ile mogą), zauważalnie dodaje to masywności i monumentalności uderzeniom, ale niestety ma niewielki wpływ na szczegółowość i zmienność uderzeń. Dalszy zakres częstotliwości nie jest tak akcentowany, więc słuchawki wychodzą tłusto, ale bardziej w dolnej części pasma. W słuchawkach nie chodzi o technikę, ich żywiołem są emocje.

Średni bas jest dość sprężysty i dziarski, ale przy skomplikowanych nagraniach słuchawkom brakuje nieco rozdzielczości. Ze względu na słabą kontrolę najniższych częstotliwości, seria uderzeń może zlewać się w szum. Dodatkowo słuchawki charakteryzuje stała obecność basu, który z jednej strony jest samym fundamentem płyty, ale w rzeczywistości jest szumem przy najniższych częstotliwościach, tworzy swoisty całun w basie i zauważalnie zżera dynamikę. Jeśli się do tego przyzwyczaić, brzmienie słuchawek wydaje się masywne i wyrośnięte, ale takie pompowanie basu po pierwsze nie przystoi nagraniu, a po drugie tworzy nienaturalność, zwłaszcza w przypadku żywych instrumentów o niskiej częstotliwości. Cierpi na tym również zmienność instrumentów. Dotyczy to nie tylko perkusji, gdzie rozmiary bębnów są niemal identyczne, ale także kontrabasu czy gitary basowej, które brzmią podobnie, z nieco zawyżonymi rozmiarami i zauważalną powolnością. O ile rozumiem, ten nacisk ma na celu uzyskanie pełnego, bogatego brzmienia, ale niestety producent trochę z tym przesadził.

Średnica jest całkiem dobra, momentami brakuje jej rozdzielczości, ale ogólnie rzecz biorąc, przekaz jest muzykalny i spójny, z wystarczającym dopracowaniem instrumentów i wokali. Lekko zmiękczony przekaz dodaje instrumentom emocji i ekspresji, a płynność przekazu nie ma prawie żadnego wpływu na szczegółowość. Rozmieszczenie instrumentów jest dobre, opracowanie planów przyjemne, a słuchawki dobrze radzą sobie z licznymi efektami w zakresie średnich i wysokich częstotliwości. Ze względu na masywny bas męski wokal powinien być nieco bardziej przekonujący, ale w rzeczywistości zarówno mężczyźni jak i kobiety śpiewają równie przekonująco.

Głośniki wysokotonowe są ukoronowaniem oferty słuchawek. Nie mają rekordowej długości i ograniczony zasięg jest trochę odczuwalny, ale poza tym są bardzo dobre. Dobra szczegółowość i dopracowanie instrumentów, ataki nie są najszybsze, ale za to fady mają dobre rozciągnięcie, nawet jeśli wychodzą trochę szorstko.

Scena to kolejny kontrowersyjny punkt słuchawek. Jest szerszy niż przeciętny na szerokość i mniej więcej przeciętny na głębokość, ale jego krawędzie są namacalne i wywierają presję na słuchacza. Oczywiście jest to bardziej zauważalne na wielkoskalowych epickich płótnach, w nagraniach z dość małą sceną efekt ten jest mniej zauważalny, ale mimo to nie znika całkowicie. Z drugiej strony konstrukcja sceny jest dobra, dobrze rozegrana jest lokalizacja instrumentów i ich interakcja ze sobą. Pierwszy plan brzmi czasem nieco oderwany od reszty pasma, a słuchawki celowo akcentują separację planów, służąc płycie spektakularnie.