17 maja 2024
Sprzęt Hi-Fi 12 kwietnia 2022

Recenzja iBasso SR1 - niezła pierwsza próba

iBasso SR1 to pierwszy pełnowymiarowy model słuchawek chińskiego producenta, który jest znany z niektórych dousznych wkładek dousznych i odtwarzaczy. Ta para słuchawek ma klasyczny przetwornik dynamiczny, ale w środku zastosowano kilka ciekawych rozwiązań: technologię magnetyczną Tesla (jak w niektórych słuchawkach Beyerdynamic), silikonowe zawieszenie, a sam przetwornik ma membranę celulozową. Jak te wszystkie bajery wpływają na dźwięk i czy pierwsza próba firmy stworzenia pełnowartościowych słuchawek zakończyła się sukcesem - na te pytania odpowiem w tej recenzji.


Jakość konstrukcji, wygląd i użyteczność
- W konstrukcji tych słuchawek dominującym materiałem jest metal. Jedynym plastikowym elementem są suwaki, które utrzymują pasek rozdzielający (jest on tutaj zamiast zwykłego pałąka, a następnie wygodnego paska). Metalowy łuk utrzymuje słuchawki na miejscu i zapewnia siłę docisku. Przetworniki są pokryte perforowaną siatką aluminiową, a na wierzchu znajduje się metalowa ramka. Wszystkie połączenia i mocowania są mocowane za pomocą śrub o różnych rozmiarach. Poduszki słuchawki są zdejmowane, miękkie, grube i głębokie, wykonane z ceraty z dużym wycięciem na ucho oraz lekkim skosem na obwodzie, co zapewnia lepsze dopasowanie do głowy. Wygodny pasek jest wykonany ze skóry z wysokiej jakości szwami. Na wierzchu znajduje się subtelne logo iBasso, a pod spodem gruba welurowa wyściółka (może być Alcantara, ale nie jestem pewien). Kabel nie jest zbyt długi, ma oplot z tkaniny, dobry rozdzielacz i umiarkowaną sztywność. Praktycznie nie plącze się. Złącza są aluminiowe typu MMCX z mechanizmem blokującym zapewniającym większą trwałość. Podczas poruszania i rozciągania słuchawek nie słychać żadnych zgięć ani pisków, więc konstrukcja sprawia wrażenie solidnej i niezawodnej. Słuchawki dobrze leżą w dłoni i nie ma wątpliwości, że producent nie zastosował zbyt wielu materiałów, aby zmieścić się w przedziale cenowym. W zestawie znajduje się również solidny futerał z tkaniny.
- Z zewnątrz słuchawki wyglądają nietypowo, a jednocześnie śmiesznie. "Dlaczego niezwykłe?" - Ponieważ dla mnie są one jak retro wersja Sennheisera HD800 - również duże srebrne muszle z czarnymi akcentami tu i ówdzie, ale nie o tak futurystycznym wyglądzie i z metalową ramką na górze. "Dlaczego śmieszne?" - Wszystko przez ten sam łuk i dziko wystające miseczki. Pomyśl o klasycznym wyglądzie HiFiMana, jakbyś odbierał sygnał radiowy z kosmosu, ale dodaj do tego uszy Cheburashki. Czy potrafisz to sobie wyobrazić? Jeśli nie, poniżej załączam zdjęcie, na którym widać, jak konkretnie leżą na mojej głowie.
- Pomimo śmiesznego wyglądu tego modelu, łuk, a zwłaszcza poduszki nauszne i wygodny pasek spełniają swoje zadanie. Ostatnie recenzowane przeze mnie słuchawki - Audeze EL-8 Titanium - ważyły 480 gramów i tak jak piękne i wysokiej klasy, w tym samym stopniu były niewygodne. iBasso SR1, przy niemal identycznej wadze 420 gramów, na głowie czują się jak słuchawki o wadze +/- 250g. Problemem Audeze była znaczna masa i brak kompensacji, ale z drugiej strony projektanci iBasso zrobili wszystko jak należy. Pasek Comfort zapewnia doskonałe równomierne rozłożenie ciężaru na głowie, łuk zapewnia niezbędną siłę docisku, ale w żadnym wypadku nie przesadza, a ponadto poduszki uszne są tak głębokie, że u większości osób uszy w ogóle nie dotykają kierowcy. Wszystkie te trzy elementy, jak już zapewne się domyślasz, sprawiają, że słuchawki są niezwykle wygodne, zwłaszcza przy ich niemałej wadze. Przyjemne jest również to, że pomimo skórzanych poduszek uszy praktycznie się nie pocą i nie nagrzewają się wewnątrz. Słuchawki są półzamknięte, więc nie słychać otoczenia tak dobrze jak w przypadku słuchawek otwartych, ale sesje odsłuchowe trwające 3-4 godziny nie były w żaden sposób niekomfortowe. Ogólnie rzecz biorąc, oceniam ten model na 8,5 punktu na 10 możliwych.

Dźwięk
Dowiedziawszy się, jak wiele różnych technologii zastosowano w tych słuchawkach, spodziewałem się, że usłyszę co najmniej dobry poziom przenikania we wszystkich częściach pasma częstotliwości
.
W skrócie okazało się, że jest to bardziej prozaiczna sprawa, na którą wpływ miał brak wcześniejszego doświadczenia firmy w produkcji pełnowymiarowych słuchawek.




  • - Bas

Bas jest prawdopodobnie najbardziej ekspresyjną i wyszukaną cechą brzmieniową tego modelu. Po około 70 Hz zaczyna płynnie opadać, ale nie ma to znaczenia krytycznego. Bas jest dość teksturowany, czuć w nim głębię i szczegółowość. Prędkość jest średnia. Odczucie kopnięcia jest ponadprzeciętne, a uderzenia wtórne, zanikanie i zanikanie również nie są złe. Zasadniczo basu jest dużo i w odpowiedniej ilości, ale jest też kontrola. Prawie nie wchodzi na terytorium niższych średnich tonów i nadaje im brzmienie (ale o tym więcej później). Ogólnie rzecz biorąc, basy są przyzwoite, ale problem polega na tym, że jest to w zasadzie jedyna dobra cecha tych słuchawek.

  • - Średni przedział cenowy

Zazwyczaj modele, które mają "potężny bas" dzielą się na 3 typy: w kształcie litery V, w kształcie litery U i najcieplejsze - z miękką górą i bardzo smaczną średnicą na równi z basem. Jednak w tym przypadku nie mogę nazwać ani średnicy, ani głośnika wysokotonowego dobrze rozwiniętymi. Średni zakres jest więc zmiażdżony - widać to nawet na wykresie AFC na oficjalnej stronie iBasso. Zarówno wokale męskie, jak i żeńskie brzmią równie mało imponująco. W złożonych partiach z wieloma instrumentami wykonawcy często gubią się gdzieś w pamięci podręcznej audio. Dobre kawałki wokalu można wyczuć tylko w utworach z niskim męskim głosem i nieszczególnie energicznym lub intensywnym akompaniamentem. Również instrumenty brzmią przeciętnie. Tylko niektóre instrumenty perkusyjne i kontrabas grają zachęcająco. Jest pewien problem, który dotyczy reszty instrumentów i w zasadzie całego środka, a mianowicie rodzaj kompresji. Nie wiem dokładnie, jak to przekazać, ale jest uczucie pewnego ucisku i ciśnienia. Nawet wielkie nagrania koncertowe mogą czasem brzmieć kameralnie. Jest to szczególnie widoczne w przypadku instrumentów dętych. Pozostałe instrumenty, a czasem nawet wokal, mają ledwie wyczuwalny plastikowy posmak w swoim brzmieniu.

  • - Wysokie częstotliwości

Wysokie tony są czyste i bez artefaktów, ale to banalne. Nie są one superprzezroczyste i nie wyróżniają się zbytnio. Po częstotliwości 10 kHz brakuje im zwiewności. Być może jest w nich wystarczająco dużo szczegółów, ale nie mogę tego stwierdzić z całą pewnością, ponieważ nie są one tak wyraźne w tle basu.

  • - Objętość

Słuchawki są typu półzamkniętego, a głośność jest po prostu strawna. Nic wybitnego, ale też nic strasznego.

  • - Krajobraz dźwiękowy

Pozycjonowanie różnych źródeł znajduje się w połowie zakresu. Najbardziej odczuwalna jest separacja kanałów od prawego do lewego oraz, o dziwo, od tyłu, co nieczęsto się zdarza, podczas gdy obraz po przekątnej i obraz centralny są bardzo konwencjonalne. Podział na warstwy jest przeciętny (nie licząc wokalu).

Zalecenia dotyczące muzyki:
Kontynuując decyzję, którą podjąłem w poprzedniej recenzji, chciałbym powiedzieć, że generalnie do tych słuchawek potrzebne są początkowo jasne utwory z przewagą ucha środkowego i górnego, tak aby osobliwości sygnatury dźwiękowej tego modelu nie mogły zepsuć wrażenia z utworu. A więc większość rapu i trochę elektroniki brzmi dobrze, prawdopodobnie nowoczesna muzyka pop i new skool brzmiałyby dobrze. Z jazzu chciałbym wymienić kontrabasistę Milta Hintona i trzy utwory z osobna: Whiplash (Hank Levy), Expansions (Lonnie Liston Smith & Cosmic Echoes) i Kensington Chump (David Holmes).