17 maja 2024
Sprzęt Hi-Fi 29 maja 2022

Recenzja słuchawek Campfire Audio Andromeda. Oliwa do ognia.

Jak wiele zostało już powiedziane o tym modelu armatury wielodrążkowej firmy Campfire. Marzenie audiofila, droga, piękna zabawka dla koneserów migoczących na niebie gwiazd. Niektórzy nazywają Andromedę monitorem, a inni wręcz przeciwnie - uważają, że jej dostrojenie dźwięku jest dalekie od neutralności. Pytanie to jest aktualne do dziś. Spieramy się, wytykamy niewygodne dopasowanie i wysoką cenę, a mimo to nadal kochamy te słuchawki. Zainteresowanie nimi wzrosło po niedawnym wprowadzeniu na rynek wersji w stalowej obudowie, ale najpierw przyjrzyjmy się klasykom.

Pakowanie, opakowanie, wygląd

Pudełko Andromedy jest małe i schludne, a zdjęcie na nim od razu wprowadza w dobry nastrój. Oczywiście teraz żartuję. Zarówno opakowanie, jak i zestaw są bardzo skromne jak na swoją cenę, mamy skórzane etui z futerkiem w środku, minimalny zestaw pianek, zaczepy SpinFit i standardowe silikonowe poduszki na uszy, a także narzędzie do czyszczenia i plakietkę Campfire. Oczywiście teraz też się wygłupiają.
Klasyczna wersja słuchawek jest wykonana w zielonej aluminiowej obudowie, a jej skomplikowany kształt i niewygodne dopasowanie stały się w niektórych kręgach parabolą. Osobiście nie miałem żadnych problemów, słuchałem najpierw pianek, a potem Spinfitów i nie miałem żadnych zastrzeżeń. Jednak mnie zawsze odpowiadają słuchawki z krótkimi nausznikami, więc radzę je wypróbować.
Srebrny kabel jest bardzo ładny, miękki, starannie zapleciony, ALO Audio zna się na rzeczy. Słuchawki nie są najbardziej posłuszne, ale są zdrowe, a złącza MMCX wydają się być niezawodne. Podsumowując, amerykańska poważna produkcja oznacza gwarantowany poziom jakości, to oczywiste.

Wydajność i kompatybilność

  • - Zakres częstotliwości Andromedy: od 10Hz do 28kHz;
  • - Czułość 115dB;
  • - impedancja 13 omów.

Cóż mogę powiedzieć? Przygotuj się na to, że słuchawki będą nieustannie wychwytywać hałas z otoczenia. Nie rozprasza mnie to zbytnio od muzyki, ale w razie potrzeby można użyć tłumika. Najważniejsze jest to, że powinien być dobrej jakości i nie powinien zniekształcać dźwięku. Z drugiej strony dobrze, że nie ma wymogu wzmacniania sygnału - do tego kryterium wystarczy dowolne źródło.

O dźwięku

Główne testy przeprowadziłem z Questyle QP2R i QLS QA361
.Znam te słuchawki od ponad dwóch lat i od razu powiem, że dźwięk Andromedy jest dla mnie bardziej smakiem niż neutralnym dźwiękiem monitora. Dodając oliwy do ognia, powiem, że strojenie dźwięku wydaje się dość popowe jak na współczesne standardy. Mimo to nie podważa to niezwykle precyzyjnego przekazu słuchawek, ich wykalibrowanego i narkotycznego uroku.
Scena Andromedy jest zbudowana bardzo szeroko, swobodnie, instrumenty są nieco oddalone od słuchacza i od siebie nawzajem, przez większość czasu brzmi to zwiewnie i adekwatnie, zupełnie jak na koncercie na żywo. Choć zdarzają się nagrania, w których sztucznie zwiększona głośność źródeł dźwięku szczerze kaleczy ucho. Ale to, co jest złe dla analityki, jest dobre dla całkowitego zanurzenia się w muzyce. Wszystkie barwy są naturalne. Słuchawki charakteryzują się uwypukleniem drobnych szczegółów i dźwięków następczych - no właśnie - 5 armatur.
Pojawia się sporo pytań dotyczących poszczególnych częstotliwości. Bas jest powolny, lepki, na moich szybkich nagraniach nie nadąża za melodią. Są bardzo podobne do dynamicznych, co zostało już wielokrotnie powiedziane w innych recenzjach, ja się do tego przyłączam. Głośniki niskotonowe charakteryzują się jednak bardzo dobrym odwzorowaniem głębi i faktury, więc w gatunkach, w których szybkość nie ma znaczenia, sprawdzają się doskonale.
Zakres średnich tonów jest zrozumiały, ważki i mniej więcej liniowy, choć występuje pewna separacja między dołem a górą. Niższe tony średnie są nieco muliste. Oto ona, Mgławica Andromedy. Górna środkowa część szczytu, dodaje emocjonalności wokalom i smyczkom, ale czasami może brzmieć męcząco.
Z kolei górne częstotliwości mają najmniej do powiedzenia, a ich rozdzielczość i przejrzystość wywołują najbardziej pozytywne emocje. Górne partie nie są ostre, ale wyraźne, dzwonią tylko na złych nagraniach, na nagraniach dobrej jakości są przyjemnie zaśpiewane.
Są więc powody do krytyki. Ale lepiej jest po prostu słuchać. Cały dźwięk jest odbierany organicznie, hipnotyzująco, wydaje się, że można dostrzec niedoskonałości, ale z jakiegoś powodu one nie przeszkadzają. Pismo Andromedy jest bardzo rozpoznawalne, i to nie bez powodu. Poważnie, mógłbym żyć z tymi słuchawkami. Ich wykonanie jest dla mnie jednym z najwygodniejszych, jakie kiedykolwiek słyszałem.