17 maja 2024
Sprzęt Hi-Fi 5 lutego 2022

Recenzja słuchawek bezprzewodowych KOSS KPH7

Dzisiaj porozmawiamy o bezprzewodowej wersji słuchawek KOSS KPH7, która istnieje również w wersji przewodowej. W obu przypadkach są to słuchawki w bardzo przystępnej cenie, a wersja bezprzewodowa również brzmi całkiem nieźle.

Opakowania

O opakowaniu nie ma sensu dużo mówić, wszystko jest bardzo standardowe i proste. Do słuchawek dołączony jest krótki kabel microUSB. Owszem, nie jest to nawet Type-C, ale biorąc pod uwagę przedział cenowy, nie jest to potrzebne.

Projekt

Po równie prostym opakowaniu, zaskakująca jest prostota samych słuchawek. KPH7 waży prawie nic, prawdziwy puch. Urządzenie zmontowane jest w całości z plastiku, który wydaje się być bardzo delikatny, ale nie - nic nie skrzypi i nie chwieje się.

Jednak opaska, nawet po pewnym czasie użytkowania, nie przestaje zachwycać swoją elegancją i prostotą.

Wygoda

KPH7 są nie tylko lekkie, są bardzo lekkie i prawie nie czuć ich na głowie. Przynajmniej przez pierwsze pół godziny. Po tym można poczuć specyfikę zamkniętej konstrukcji. Po pół godzinie słuchawki uciskały mnie na płatki uszu, ale to nie jest zarzut do słuchawek, tylko moja osobista cecha. Plastikowy wspornik nie był zbyt wąski, a miseczki nie uciskały moich uszu.

Jedyne sterowanie słuchawkami znajduje się na prawym nauszniku - małe kółeczko, ale dla niewidomego oka dobrze wyczuwalne.

Dźwięk

Jest to zaskakująco bardzo dobre rozwiązanie. Częściowo przypomina legendarnego Porta Pro, ale jest skorygowany przez współczynnik kształtu. To prawda, że basu jest tu mniej, ale jest on obecny, czysty i nienachalny. Szczegóły z góry są również tam. Środkowa część jest lekko wyrażona.

Izolacja od hałasu jest słaba, ale to albo wina wagi słuchawek, albo izolacji. Na zewnątrz niestety obudowy słuchawek przepuszczają wszystkie dźwięki dookoła.

Autonomia

Jak na ten rozmiar i wagę, 18 godzin użytkowania to niezły wynik. Pełne naładowanie słuchawek trwa około godziny.

Odtwórz